Menu główne:
Pożegnanie św.p. D. Raszyka
Kiedy w środę rano rozdzwoniły się dzwony żałobne z wieży Istebiańskiego kościoła,
każdy pytał ciekawie kogo znów Bóg powołał.
A gdy słyszał odpowiedź Raszyka, doktora,
każdy łzę z oczu otarł i uchylił czoła.
Bo byłeś dla nas mężem ogromnej zasługi,
który chorym i cierpiącym przynosiłeś ulgi.
I nie było w tych stronach miejsca, domu, chatki,
gdzie byś nie wyleczył ojca, dziecka, matki.
Gdy przybyłeś tu przed pięćdziesięciu laty
nie było samochodu, ani bitej drogi.
Wszystkie ścieżki zmierzyły Twoje piesze nogi.
A potem kiedy przyszła wojna i niewola
leczyłeś partyzantów wśród szeregu pola.
Niezapomnimy, że Ci za to żaden nie zapłacił,
że jedynie możesz przy tym swoje życie stracić.
Lecz Ty Polskę, ojczyznę kochałeś nad życie.
I tych co jej bronili ratowałeś skrycie.
Nie sposób tu wymieniać wszystkie Twoje zasługi,
na to byłby potrzebny czas długi.
Wspomnę tylko w jedym kiedy siedząc z Tobą
w potocznej rozmowie usłyszałam co teraz powiem.
Gdy przybyłem w te strony, jako lekarz młody
nie miałem tu dostatków, mi wielkiej wygody.
Rodzinę założyłem, no i żonka młoda.
Przydało by się więcej pieniądza i większa wygoda.
I tak siedząc dumam, wchodzi pena pani.
Widać, że jest zamożna po ubiorze na niej.
Podchodzi zaraz do mnie uśmiecha się mile
i prosi o poufną rozmowę na chwilę.
Dosyć pokaźną sumę podaje pieniędzy.
Prosząc o poratowanie w pewnej przykrej nędzy.
Zawachałem się wtedy jeden moment chwili,
gdy w tym się przed mymi oczami rąbek wieczności uchylił.
I zawołałem odejdż Ty matko wyrodna,
zabić nienarodzone, to największa zbrodnia.
O to ja jestem lekarz, mam ratować życie,
a Ty ze mnie zbrodniarza chcesz uczynić skrycie.
Odeszła, zostałem znowu bez pieniędzy.
Nie czułem już ich potrzeby i nie czułem nędzy.
Skąd miałes tyle wiary i siły
do pracy o tym to widzą wszyscy Istebiacy.
Bo prawie, że codziennie w zmroku wieczora
kierowałeś swe kroki od tych bram kościoła.
Twoja wiedza, Twój rozum sięgałby wysoko
tam gdzie niezdoła dotrzeć niedowiarka oko.
Niechciałeś, żeby marki Polki trumnami chodzącaymi były
I piętno dzieciobójstwa na czołach nosiły.
Humanitoryzm wielki, rzadko spotykany
Dlatego Cię dzisiaj doktorze z takim ogromnym żalem żegnamy.
Nie było i nie będzie drugiego takiego doktora.
To dziś ze łzami w oczach
Każdy góral woła
Niech Cię więc pan Bóg nagrodzi
I niebem zapłaci
Za ten Przykład godny naśladowania
Jaki zostawiłeś swojej lekarskiej braci
A módl się za nas
Niech nam Bóg obudzi
Drugiego takiego jak Ty byłeś
spośród wiernych ludzi
Anna Urabczka-